czwartek, 28 listopada 2013

17 miesiecy i 35 tydzien....

Dziś... 28.11.2013...mój synuś najukochańszy kończy 17 miesiecy!
Ależ ten czas leci.
Zmienia się nie do poznania, nie tylko wizualnie ale przede wszystkim pod względem umiejętności.
Ogolnie zawsze był leniwym dzieckiem, późno zaczal siadac, pełzać, raczkować czy w koncu chodzić.
Ale na wszystko przyszła pora.
Teraz jesteśmy na etapie nauki samodzielnego jedzenia, bo pod tym względem moje dziecko jest jak niemowlak - uwielbia jak sie go karmi!
A ja glupia matka nie moge sobie tejże przyjemności odmówić, ale wiem ze musze coś zaczac w tym temacie bo jak sie urodzi malutka, to dopiero bede miala rece pelne roboty.

A to mój 17 miesięczniak :)
 
A malutka sobie rośnie... kopie, ciśnie i rozpycha się na wszystkie strony!
Jest ciezko, doskwiera mi naprawdę wiele dolegliwości, az nie chce mi sie o tym pisac...
Dziś mamy 35 tydzien i 2 dzien ciąży..
Jutro kontrola u położnej.
Pewnie nie dowiem się nic nowego, ale już naprawdę chciałabym rodzić...
Byle do 37 tygodnia a potem wychodź na świat moja księżniczko ;)

wtorek, 12 listopada 2013

Busy....

Busy... tak mogę podsumować ostatni weekend ;)
Juz w sobotę rano mieliśmy gości - przyjechała na weekend z mężem moja kochana przyjaciółka i matka chrzestna Bunia - Iza :)
Mieszkają teraz w Niemczech i mimo ze mamy do siebie tylko 280 km widujemy sie raz na kilka miesięcy... :( Wiec moja radosc na ich przyjazd byla OGROMNA :)
Oczywiście zaliczyłyśmy z Izabelą mały shopping. W końcu musiałam się zaopatrzyć w kurtkę zimową (ciążową z H&M) bo zaczyna się robić zimno...
Przy okazji kupiłam młodemu rajstopki i body a dla Niuni niedrapki i buciki z opaską - różowe of course ;)
Sobota zleciała mi tak szybko ze nawet nie wiem kiedy...

W niedziele po śniadaniu goście wypili coffie i niestety musieli już jechać...
Pogoda znów nam nie sprzyjała ale zabraliśmy z R. Bunia na rowerek i Chillkę na spacer.
Potem szybka prawie obiado - kolacja i niedziela zleciała...

W NL nie ma święta niepodległości wiec wczoraj był normalny dzień, ale R. miał wolne bo ja musiałam jeździć trzy razy do szpitala na oddanie krwi, po raz kolejny żeby sprawdzić czy nie ma cukrzycy no i jak wygląda mój poziom żelaza...
Wyniki w piątek na wizycie u położnej.
Jak znów wyjdą w porządku to już mam spokój do końca ciąży :)
Kiedy tak szłam wczoraj do tego szpitala, ogarnął mnie paniczny strach.... strach przed kolejnym porodem...
Kiedyś Wam opowiem jak ciężki miałam pierwszy i dlaczego pozostała mi po nim taka trauma...
Dlatego na samą myśl dostaje gęsiej skórki... :(
A to już tuż tuż...

No i kończę wycinać motyle - zawisną nad łóżeczkiem Niuni jak w końcu się zabiorę za ich klejenie :)

A teraz moje dziecię w trybie uśpienia wiec korzystam z chwili i delektuje się pyszną coffie z serniczkiem <3

czwartek, 7 listopada 2013

Po holendersku...czyli wietrznie i deszczowo

Cóż... holenderska pogoda nam nie sprzyja...
Odkad Bunio zaczął chodzić (a troche czekalismy na ten moment ;p) uwielbia spędzać czas na dworze - bez względu na pogodę!
A ta niestety - w ostatnim czasie jest masakryczna!
Pada, wieje, pada, wieje i tak w kółko...
A ja siedze z marudnym dzieckiem w domu bez możliwości wyjścia...
Staram się chodzic zabierac go codziennie na ogród żeby choć trochę złapał świeżego powietrza, ale o dłuższych spacerach nie ma mowy... nie tylko BO PADA ale tez ciąża jest dla mnie ogromnym obciążeniem...
To już prawie 33 tydzien, grozi nam poród przedwczesny wiec musze uwazac na siebie na każdym kroku...
A kiedy R. jest w pracy na popołudnie bywa ciężko...
A Bunio mimo iż jest moim najukochańszym słoneczkiem niestety nie rozumie że matka ledwie chodzi...
Jednak są i lepsze dni kiedy się mobilizuje i zabieram mojego marudę na deszczowy spacer :)


środa, 6 listopada 2013

Poczatek....

No to jestem...
Długo zastanawiałam się nad założeniem bloga, który na pewno uchyli rąbek mojego prywatnego i rodzinnego życia.
Wiele blogów czytam, czasem coś skomentuje i teraz kiedy siedzę w domu zapragnęłam i ja spróbować wirtualnego pamiętnika...
Nie jest to mój pierwszy blog w życiu ale na pewno pierwszy który pokarze moją rodzinę :)

Na początek powiem Wam tylko że jestem żoną, mamą 16 miesięcznego Maxiulka i małej fasolki w brzuszku, oraz miłośniczką dobermanów i amatorem fotografii...

Postaram się na bieżąco ogarniać bloga i wstawiać jakieś fotki...
Zapraszam :)